środa, 14 października 2015

Rozdział III

W klasie byli już wszyscy. Ja i Leslie szybko zajęłyśmy swoje miejsca w trzeciej ławce.
-Dzień dobry - przywitał się z nami pan Roberts. - Dzisiejsza lekcja angielskiego będzie bardzo interesująca. Poznamy na niej życiorys Williama Szekspira - powiedział z wielką radością nauczyciel.
-Chętnie o nim posłucham - oznajmił z zaciekawieniem Xemerius, który właśnie wleciał do klasy i usiadł na stoliku w pierwszym rzędzie.
-Jak wszyscy wiemy Szekspir był autorem wielu dramatów,które cieszą się uznaniem do dziś. Ale czy jesteście świadomi jak wyglądało jego dzieciństwo? Czy wie.... - I właśnie wtedy wyłączyłam się z lekcji. Zauważyłam jak Raphael zerka na Leslie tymi pięknymi, zielonymi oczami. Od razu przypomniało mi się o Gideonie. Ostatni raz, kiedy udało mi się spojrzeć w jego źrenice był dniem mojej śmierci z powodu rany zadanej mi przez lorda Alastaira.Potem okazało się, że jestem nieśmiertelna, a Gideon po wypiciu proszku z chronografu, również. Więc, mieliśmy dla siebie całą wieczność. Ale zauważyłam, że miłość mojego życia zanim spędzi ją ze mną, chce poświęcić trochę swojego czasu dla Charlotty.
-Ciekawe co myśli o tym panna Sheperd? - z zamyślań wyrwał mnie głos nauczyciela.
Yyy...czy mógłby pan powtórzyć pytanie? - spytałam zmieszana.
Widzę, że kogoś nie interesuje dzisiejsza lekcja - powiedział zdenerwowany pan Robins.
Yyy...nie, ja tylko się zamyśliłam - próbowałam wybrnąć z tej sytuacji.
-Rozumiem przez to, że jest pani dobrze zapoznana z życiorysem Szekspira - kontynuował nauczyciel. - Więc kiedy urodził się ten wybitny pisarz? - zapytał.
Kątem oka zauważyłam jak Charlotta siedząca za mną podnosi rękę. Wredna zołza zawsze chce pokazać, że jest ode mnie lepsza - pomyślałam.
-Czekam na odpowiedź panno Sheperd - pośpieszał mnie pan Roberts.
-Yyy....Urodził się w... - oczywiście nie znałam odpowiedzi.
- Jak dobrze pamiętam to w 1564 r. - podpowiedział mi Xemerius, o którego obecności znowu zapomniałam.
-William Szekspir urodził się w 1564r. - podałam pewnie odpowiedź.
-Hmm... ma pani rację - powiedział zdezorientowany nauczyciel. Na pewno był przekonany, że nie nie podam mu odpowiedzi.
- Nie wiedziałam, że zainteresował cię temat o Szekspirze - szepnęła do mnie Leslie.
- Nie mnie, tylko Xemeriusa -  poprawiłam ją.
Potem pan Robins zlitował się nad Chrrlottą ciągle trzymającą rękę w górze i zadał jej kilka pytań na temat dzisiejszej lekcji. A ja znowu zapatrzyłam się w Raphela, który zerkał na Leslie. Moja przyjaciółka udawała, że tego nie widzi. Ale natomiast ja zauważyłam, że co chwilę zerka na Cynthię z nadzieją, że zobaczyła, że to na nią patrzy Raphael.
- Charlotto, widzę, że jesteś doskonale obeznana z dzisiejszej lekcji - pochwalił moją kuzynkę nauczyciel, a ta uśmiechnęła się dumnie i popatrzyła na mnie z wyższością.
Nie mogłam już doczekać się końca lekcji po których miałam pojechać z Gideonem do loży. Miałam nadzieję, że uda nam się spokojnie porozmawiać.
 W końcu zadzwonił długo wyczekiwany przeze mnie dzwonek i szczęśliwe wyszłyśmy z Leslie na korytarz.

1 komentarz:

  1. Aaaaaa. Wow. O prostu wow. I denerwuje mnie Charlotte. Nigdy jej nie lubiłam i dlaczego ona w ogóle jest?! Ja się pytam .

    OdpowiedzUsuń