poniedziałek, 28 marca 2016

Rozdział XIV



Gideon nadal patrzył na mnie z poważną miną.
- O…c… co chodzi? – zapytałam niepewnie.
Byłam strasznie zdenerwowana. O co mogło mu chodzić, co się stało?
-  No…bo… - zaczął Gideon i przerwał.
- Co się stało? – patrzyłam na niego przerażona.
 - No bo… - tym razem Gideon wziął głęboki oddech i kontynuował. – Moja matka zaprosiła mnie i Raphaela na kilka dni do siebie. Pomyślałem, że może chciałabyś pojechać ze mną. Nie będziesz tam sama bo Raphael  ma zamiar zaprosić Leslie. Ale jeśli nie chcesz je… - przerwał gdy zobaczył wyraz mojej twarzy.
- Uduszę  cię… - powiedziałam nie odrywając od niego wzroku. Popatrzył na mnie niepewnie. – Uduszę cię – powtórzyłam. – Myślałam, że stało się coś poważnego, że ktoś umarł, że był kolejny atak hrabiego, a ty proponujesz mi wyjazd na kilka dni?
- Przepraszam, denerwowałem się bo wiedziałem, że się nie zgodzisz – powiedział i spuścił wzrok na nasze dopiero co zaczęte jedzenie.
- A kto tak powiedział? – zapytałam uśmiechając się po nosem.
- Czyli chcesz jechać? – jego twarz natychmiast się rozpogodziła.
- Hmm… czy chce spędzić kilka dni we Francji z dala od mojej szalonej rodzinki? – zrobiłam zamyśloną minę. – Oczywiście, że tak! – powiedziałam i posłałam Gideonowi szeroki uśmiech, który natychmiast odwzajemnił.
Gdy moje zdenerwowanie i podekscytowanie opadły poczułam jak burczy mi w brzuchu. Natychmiast zabrałam się do jedzenia, które zamówiliśmy już chwilę temu. Mimo tego, że było już trochę zimne zjadłam całą porcję.
Po skończonym posiłku wyszliśmy z knajpki. W pobliżu znajdował się mały park, więc postanowiliśmy wybrać się na krótki spacer. Usiedliśmy na ławce, a Gideon objął mnie w talii i przeciągną bliżej do siebie.
- Co odkryłeś podczas swoich misji? – zapytałam po chwili.
- Czemu o to pytasz? - poczułam na sobie wzrok Gideona.
- Jestem ciekawa czego się dowiedziałeś, że hrabia zdecydował się wykorzystać podróżników, aby nam grozić – odpowiedziałam nadal patrząc przed siebie.
Chłopak milczał. Pewnie zastanawiał się czy powinien mieszać mnie w tę sprawę. Ale przecież i tak już prawie wszystkiego dowiedziałam się dzisiaj na zebraniu. Więc uważałam się za osobę wtajemniczoną. Miałam prawo to wiedzieć… tak mi się przynajmniej wydaje… przecież jestem ostatnią nosicielką genu. Mam dosyć tych wszystkich tajemnic. Dlaczego Loża nadal mi nie ufa?
Moje wewnętrzne rozmyślanie przerwał głos Gideona.
- Nie wiem czy powinnaś się w to aż tak mieszać. - Wiedziałam…
- Oczywiście… - powiedziałam wyraźnie zirytowana.
- Gwen… nie chodzi o to, że ci nie ufam… - zaczął się tłumaczyć ale mu przerwałam.
- No to o co?! – popatrzyłam ze złością w jego oczy. – Mam dosyć tych tajemnic. Wiesz jak się czułam gdy nagle dowiedziałam się, że hrabia uciekł?! Wszyscy o tym wiedzieli tylko nie ja… jak zawsze zresztą! Zaczynaliście dyskutować o drugiej sprawie, a ja nawet nie dowiedziałam się o pierwszej! Mam już tego dosyć! – wybuchłam. Już nie mogłam wytrzymać. Od dzisiejszego zebrania byłam tykającą bombą. Wiedziałam, że już dłużej tego nie wytrzymam. Muszę się wszystkiego dowiedzieć.
- Naprawdę nie wiedziałem, że tak się czujesz – Gideon patrzył na mnie z lekkim szokiem wymalowanym na twarzy.
- To teraz już wiesz – odpowiedziałam, gdy trochę się uspokoiłam. – Naprawdę mam dosyć tych tajemnic. Proszę opowiedz mi co się stało.
Gideon przez chwilę mi się przyglądał.
- Dobrze… - odpowiedział zrezygnowany. – Więc, jak już wiesz dowiedziałem się o kryjówce hrabiego. Gdy tylko okazało się, że uciekł z więzienia Strażników Loża podjęła wszystkie możliwe kroki, aby go złapać. Niestety był sprytniejszy niż nam się wydawało. Znał doskonale Londyn i zaszył się gdzieś, a potem po prostu uciekł w przeszłość. Nie wiemy jak mu się to udało. Podczas moich podróży dowiedziałem się, że nadal ukrywa się w Londynie w roku 1894. Strażnicy uważają, że miał jakieś plany związane z otwarciem mostu Tower Bridge. Hrabia jakoś dowiedział się, że znamy miejsce i rok jego pobytu – Gideon zamyślił się na chwilę.
- Jak? – przerwałam ciszę.
- Najprawdopodobniej wśród nas jest szpieg – odpowiedział poważnym tonem.
- Ale kto mógłby nim być?
- Nie mam pojęcia. Na pewno ktoś kogo najmniej podejrzewamy.
- Czyli to jest ktoś z Loży?
- Niekoniecznie.
- Jak to?
- Gwen są osoby postronne które wiedzą o genie, podróżach i o tym wszystkim.
- Naprawdę? Myślałam, że Strażnicy starają się to ukrywać przed wszystkimi.
- Ale to są bardzo zaufane osoby. Sam do końca nie wiem kim są.
- Ale jak ktoś… - już miałam zadać kolejne pytanie, ale za drzewami zauważyłam czyjąś sylwetkę.  Gideon najwyraźniej też ją zobaczył bo gwałtownie zerwał się z ławki i stanął przed mną. Postać przez chwilę nam się przyglądała, po czym uciekła w przeciwnym kierunku.
- Gwen nie ruszaj się stąd!- powiedział Gideon i szybko za nią pobiegł.
Stałam i wpatrywałam się jego znikającą sylwetkę. Gdy całkiem straciłam go z oczu usiadłam na ławce. Postanowiłam, że jak nie wróci za 5 minut to pójdę go szukać. Parzyłam w ekran telefonu. Minęła dopiero minuta, a ja coraz bardziej się martwiłam. Nagle usłyszałam przed sobą szelest.
- Złapałeś go?! – zapytałam i szybko wstałam z ławki. – Kto to był? – niecierpliwiłam się gdy Gideon mi nie odpowiadał.
Zrobiłam jeden krok do przodu, aby mu się przyjrzeć. Może był ranny. Stanęłam jak wryta gdy nieco dokładniej zobaczyłam postać.  Nadal nie widziałam jej twarzy ale to na pewno nie był Gideon …

Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :* . Bardzo proszę o komentarze :). Hra

3 komentarze:

  1. Aaaa...świetny!
    Mam pytanie...masz może FB albo instagrama albo jakieś inne social media, aby można się było z toba kontaktować? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział... połączenie pościgu i miłości :D. Super<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Z Przyjemnością informuję cię, iż zostałaś nominowana do LBA!
    Więcej tu:
    http://the-mortal-instruments-another-story.blogspot.com/2016/07/liebster-blog-award.html

    Ps. Kiedy NEXT?!

    OdpowiedzUsuń