niedziela, 20 marca 2016

Rozdział XIII



Nagle poczułam mdłości.
- O nie! – krzyknęłam i szybko wstałam z kolan Gideona. Chłopak patrzył na mnie zaskoczony, a ja w pospiechu zaczęłam zbierać swoje rzeczy.  Po chwili Gideon zorientował się o co chodzi i dołączył do mnie. Obraz przed oczami zaczął mi się rozmazywać  i zastąpiło go czerwone światło.
- Witaj ponownie Gwendolyn. – Gdy otworzyłam oczy powitał mnie wesoły uśmiech pana Georga. – Jak było w 1959 roku? – zapytał po chwili.
- Hmm... bardzo…gorąco – opowiedział za mnie Gideon, który pojawił się za moimi plecami.
Pan George patrzył na nas zaskoczony. Czułam jak moje policzki płoną ze wstydu. Szybko zaczęłam poprawiać włosy, które na pewno sterczały mi na wszystkie strony.
- Och… - odezwał się pan George, który najwidoczniej zorientował się o co chodzi w moim dziwnym zachowaniu.  - Jest już dość późno Gwendolyn, chcesz aby odwieźć cię do domu? – zapytał zerkając na Gideona.
- Nie trzeba… Ja ją odwiozę – powiedział Gideon .
- W takim razie do zobaczenia jutro – uśmiechnął się pod nosem najwidoczniej spodziewając się takiej odpowiedzi i wyszedł z pomieszczenia.
Gideon odwrócił się w moim kierunku.
- Dobrze się czujesz Gwen – zapytał śmiejąc się.
- Chyba tak… i przestań się tak śmiać! – powiedziałam szturchając go w żebra.
- Ale o co ci chodzi? – zapytał nadal się uśmiechając.
Przewróciłam oczami i ruszyłam w kierunku wyjścia.
- Zaczekaj! – Gideon podbiegł do mnie i splótł nasze palce. Ruszyliśmy korytarzami podziemi nic nie mówiąc. Kątem oka zauważyłam, że Gideon nadal szeroko się uśmiecha.
Gdy dotarliśmy na górę skierowaliśmy się do szatni po nasze rzeczy. Ku mojemu nieszczęściu wychodziła z niej Charlotta. Gdy nas zauważyła uśmiechnęła się słodko do Gideona , a mi rzuciła pełne nienawiści spojrzenie. Popatrzyłam na nią obojętnie, pokazując jej, że nie robi już to na mnie wrażenia.
- Hmm… jedziesz może odwieźć Gwendolyn? Jeśli tak to mogłabym zabrać się z tobą…z wami? – zapytała po chwili.
- W sumie to mamy w planach jeszcze gdzieś iść – oznajmił Gideon i mocniej ścisną moją rękę.
Charlotta przez chwilę patrzyła na nasze złączone dłonie.
- Och… rozumiem. No to do zobaczenia jutro – pożegnała się nawet na mnie nie patrząc i ruszyła w kierunku wyjścia.
- Nie znoszę jej – wypaliłam gdy tylko zamknęły się za nią drzwi.
- Oj Gwen nie przesadzaj przecież była miła i … – bronił jej Gideon ale przerwał gdy skierowałam na niego moje gniewne spojrzenie. - Nie patrz na mnie tak jakbyś chciała mnie zabić! – zaczął się śmiać, a ja do niego dołączyłam.
- O jakich naszych planach wspomniałeś wcześniej? – zapytałam.
- Obstawiam, że jesteś głodna, więc pomyślałem, że może pójdziemy coś zjeść.
- Bardzo chętnie, dziękuję – powiedziałam i pocałowałam Gideona w policzek.

***

Przez całą drogę dyskutowaliśmy o tym gdzie mamy zjeść. W końcu padło na włoską knajpkę w której nigdy nie byłam. Zajęliśmy stolik przy oknie. Po chwili podszedł do nas kelner. Wyglądał na niewiele starszego ode mnie i był bardzo przystojny. Gideon złożył zamówienie za nas dwoje, bo ja nie mogłam zdecydować się co wybrać.
- Może weźmiemy jedzenie na wynos? – zaproponował po chwili Gideon.
- Dlaczego? – zapytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
- No bo… nie podoba mi się tu i ten kelner cały czas się na ciebie patrzy – mówiąc to cały się spiął i popatrzył w kierunku baru. Podążyłam za jego wzrokiem i zauważyłam, że ten chłopak naprawdę mi się przygląda.
- Może mnie z kimś pomylił – powiedziałam obojętnie.
- Nie sądzę – odpowiedział Gideon i spojrzał w okno.
- Jesteś na mnie zły? – zapytałam niepewnie.
- Co?!... Oczywiście, że nie. Po prostu nie podoba mi się to – w jego głosie słychać było lekką złość.
- Gideon… wiesz, że to przecież ciebie kocham najbardziej – powiedziałam i złapałam go za rękę.
Już miał coś powiedzieć gdy podszedł do nas kelner z naszym zamówieniem.
- Proszę. Podać coś jeszcze? – zapytał patrząc na mnie.
- Nie, dziękuję – odpowiedziałam, a chłopak puścił do mnie oczko i odszedł.
- Widziałaś to?! – powiedział wściekły Gideon. – Co za bezczelny typ.
- Tak, widziałam i wcale mi się to nie podobało. Jak chcesz to możemy stąd wyjść –oznajmiłam niechętnie bo byłam bardzo głodna, a to jedzenie wyglądało przepysznie.
Gideon uśmiechnął się do mnie .
- Nie, zostańmy – odpowiedział. – To jedzenie wygląda na bardzo dobre – dodał, a ja uśmiechnęłam się do niego. – Mam do ciebie pytanie – dodał po chwili i popatrzył mi prosto w oczy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Jego poważna mina sprawiła, że moje obawy rosły z każdą sekundą.

 Jeśli czytacie moje opowiadanie to bardzo proszę o zostawienie komentarza pod tym postem :).

5 komentarzy:

  1. Tyle czekałam i takie krótkie? Oj na kogoś trzeba tutaj nasłać Hrabie de Saint Germain :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nie to! :P Nowy i chyba trochę dłuższy rozdział już jest :*

      Usuń
  2. Nienawidzę pani, panno Karolino! Jakże można zostawić czytelników w takiej niepewności? To niedorzeczne! Natychmiast proszę mi pisać 14 rozdział!
    A tak na serio, to chyba jedyny blog o tematyce T.C. który nie zawiera błędów ortograficznych... i tło jest także niczego sobie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra co?!
    Gid jest zazdrosny!!!
    Ale mega.
    Lecę dalej

    OdpowiedzUsuń