W Temple czekał już na nas pan George.
- Dzień dobry Gwendolyn . Pozwól ze mną - powiedział z wyraźnym zdenerwowaniem w
głosie.
- A gdzie idziemy? – zapytałam niepewnie.
- Do Smoczej Sali gdzie czeka na ciebie reszta strażników.
- A po co mam tam iść? O co w tym wszystkim chodzi? Czy
zrobiłam coś złego? – zaczęłam lekko panikować przez tajemniczą rozmowę z panem
Marleyem.
- Wszystkiego dowiesz się za chwilę - odpowiedział, a w jego
głosie słychać było zmartwienie.
- Ale… - chciałam jeszcze o coś zapytać, ale drzwi od
Smoczej Sali otworzyły się i ukazał się w nich Falk de Villiers.
- No! W końcu jesteście – powiedział i dał mi znak abym
weszła do środka.
W sali były wszystkie znane mi z Loży osoby. Niepewnie
podeszłam do Gideona, który stał obok Charlotty. Chłopak objął mnie w talii i
przyciągną mocna do siebie.
- Witam wszystkich – przywitał nas Falk po zajęciu swojego
miejsca obok pozostałych członków Loży. - Jak wszyscy wiemy zgromadziliśmy się
tu, aby przedyskutować sprawę związaną z ucieczką hrabiego de Saint Germain z
naszego więzienia – oznajmił bardzo oficjalnym tonem.
- Co?! – krzyknęłam zszokowana, a Gideon objął mnie jeszcze
mocniej.
- Falku zapomniałeś, że Gwendolyn nie została jeszcze o
niczym powiadomiona - przypomniał pan George.
- Jak zawsze – pomyślałam.
- Racja – potwierdził Falk i zwrócił się w moim kierunku. – Więc
to co przed chwilą usłyszałaś jest prawdą. Niestety dwa dni temu hrabiemu udało
się uciec z więzienia.
- Ale jak?! – czułam,
że w moim głosie słychać było strach.
- Tego nie wiemy. Podejrzewamy, że pomógł mu ktoś z
zewnątrz.
Czułam jak uginają mi się nogi i na chwilę straciłam
równowagę. Na szczęście Gideon mnie przytrzymał.
- Gwen wszystko w porządku? – zapytał patrząc mi w oczy.
- Ch…chyba tak – odpowiedziałam z drżącym głosem.
- Chcesz stąd wyjść?
- Nie – odpowiedziałam od razu. Nie chciałam, aby ominęła
mnie rozmowa na tak ważny temat.
- Więc – kontynuował Falk – nie wiemy gdzie ukrywa się
hrabia, ale dowiedziałem się, że jakimś cudem udało mu się odkryć sposób na
wysyłanie naszych podróżników w przyszłość bez użycia chronografu.
- Skąd o tym wszystkim wiecie? – zapytała Charlotta.
- Niedawno odwiedził mnie jeden z moich przodków. Był to Jonatan
de Villiers – karneol. Gdy Falko o tym wspomniał od razu przypomniała mi się
postać, którą widziałam w Smoczej Sali. – Był on najprawdopodobniej
zahipnotyzowany – kontynuował – nie chciał prowadzić ze mną żadnej rozmowy.
Przekazał tylko wiadomość od hrabiego i znikną.
- Dlaczego hrabia wykorzystuje podróżników? - dopytywała się
Charlotta.
- To ostrzeżenie. Podczas swoich misji Gideon odkrył miejsce
w którym się ukrywał. Hrabia jakoś się o tym dowiedział i zaczął nas zastraszać
wiedząc jak ważni są dla nas podróżnicy.
- Wiedziałeś o wszystkim – powiedziałam szeptem do Gideona,
mimo że miałam ochotę krzyczeć.
- Gwen ja nie mogłem… - zaczął się tłumaczyć ,ale nie dałam
mu skończyć.
- Wiedziałeś o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś! Jak
mogłeś?! – powiedziałam ledwo tłumiąc szloch.
- Kochanie uspokój się. Porozmawiamy potem, dobrze?
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Daj mi spokój! –
powiedziałam gwałtownie odsuwając się od niego.
- Nie wiemy kogo jeszcze hrabia wysłał w przyszłość - kontynuował Falk.
- Lady Tinley – powiedziałam cicho. Oczy wszystkich zwróciły
się w moim kierunku.
- Słucham Gwendolyn? – zapytał pan George.
- Podczas elapsji do 1910 roku spotkałam Lady Tinley, która powiedziała
mi, że będzie wracać do 1897 roku.
- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? – zapytał Falk.
- Myślałam, że macie wszystko zapisane w Kronikach –
oznajmiłam żałując, że nie wpadłam na to wcześniej.
- A czy Lady Tinley rozmawiała z tobą? – dopytywał się pan
George.
- Tak była miła jak zawsze – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czyli była nieświadoma tego, że jest wykorzystywana przez
hrabiego – myślał na głos Falk. - Wysatrczy na dziś tych wszystkich informacji.
Gideonie bardzo proszę udaj się z
Gwendolyn na elapsję. Chłopak skiną głową i pociągną mnie w kierunku wyjścia z sali.
- Puść mnie! – rozkazałam gdy tylko opuściliśmy
pomieszczenie.
- Gwen to nie tak. Nie mogłem ci tego powiedzieć to było
zadanie Loży – zaczął się tłumaczyć Gideon.
- Ale dlaczego? Czemu dowiaduje się o wszystkim jako
ostatnia? – zaczęłam głośno szlochać. Nie mogłam już dłużej zachować zimnej
krwi.
- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się poradzimy sobie z
tym .
Gideon objął mnie mocno i zaczął głaskać po włosach. On zawsze
wiedział jak mnie uspokoić. Gdy szliśmy
przez ciemne korytarze podziemi nadal
obejmował mnie w talii. Wzdrygnęłam się na dźwięk kroków gdzieś przed nami. Gideon
odruchowo ukrył mnie za swoim ciałem. W ciemnościach zaczęła rysować się czyjaś
sylwetka. Z przerażeniem wpatrywałam się w zmierzającą w naszym kierunku postać.
Jeśli rozdział się podobał to bardzo proszę o zostawienie komentarza :).
Rozdział świetny, tylko czemu musiałam tak długo czekać...
OdpowiedzUsuń♥♥♥
Kobieto dlaczego w takim momencie musiałaś przerwać ?! Kto tam się czai ?
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej kolejny rozdział. Mam nadzieje ze prędko się pojawi. 😊
Przeczytałam każdą część trylogii czasu po kilkanaście razy i nie wyobrażałam sobie, że nie będzie kolejnej części. Dziękuję Ci bardzo za to że piszesz i mega Cię podziwiam, rób to dalej bo jesteś w tym dobra i dzięki twojemu blogowi nie muszę rozstawać się z ulubionymi bohaterami.
Usuńświetne!<3
OdpowiedzUsuńChce kolejny rozdział jak najszybciej, kto jest ze mną to niech komentuje. Trzeba ją zachęcić do napisania rozdziału jak najszybciej :)
Ortografia!!!
OdpowiedzUsuńHistoria jest genialna, ale no... Błagam