wtorek, 9 lutego 2016

Rozdział XI



W Temple czekał już na nas pan George.
- Dzień dobry Gwendolyn . Pozwól ze mną  - powiedział z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie.
- A gdzie idziemy? – zapytałam niepewnie.
- Do Smoczej Sali gdzie czeka na ciebie reszta strażników.
- A po co mam tam iść? O co w tym wszystkim chodzi? Czy zrobiłam coś złego? – zaczęłam lekko panikować przez tajemniczą rozmowę z panem Marleyem.
- Wszystkiego dowiesz się za chwilę - odpowiedział, a w jego głosie słychać było zmartwienie.
- Ale… - chciałam jeszcze o coś zapytać, ale drzwi od Smoczej Sali otworzyły się i ukazał się w nich Falk de Villiers.
- No! W końcu jesteście – powiedział i dał mi znak abym weszła do środka.
W sali były wszystkie znane mi z Loży osoby. Niepewnie podeszłam do Gideona, który stał obok Charlotty. Chłopak objął mnie w talii i przyciągną mocna do siebie.
- Witam wszystkich – przywitał nas Falk po zajęciu swojego miejsca obok pozostałych członków Loży. - Jak wszyscy wiemy zgromadziliśmy się tu, aby przedyskutować sprawę związaną z ucieczką hrabiego de Saint Germain z naszego więzienia – oznajmił bardzo oficjalnym tonem.
- Co?! – krzyknęłam zszokowana, a Gideon objął mnie jeszcze mocniej.
- Falku zapomniałeś, że Gwendolyn nie została jeszcze o niczym powiadomiona - przypomniał pan George.
- Jak zawsze – pomyślałam.
- Racja – potwierdził Falk i zwrócił się w moim kierunku.    Więc to co przed chwilą usłyszałaś jest prawdą. Niestety dwa dni temu hrabiemu udało się uciec z więzienia.
 - Ale jak?! – czułam, że w moim głosie słychać było strach.
- Tego nie wiemy. Podejrzewamy, że pomógł mu ktoś z zewnątrz.
Czułam jak uginają mi się nogi i na chwilę straciłam równowagę. Na szczęście Gideon mnie przytrzymał.
- Gwen wszystko w porządku? – zapytał patrząc mi w oczy.
- Ch…chyba tak – odpowiedziałam z drżącym głosem.
- Chcesz stąd wyjść?
- Nie – odpowiedziałam od razu. Nie chciałam, aby ominęła mnie rozmowa na tak ważny temat.
- Więc – kontynuował Falk – nie wiemy gdzie ukrywa się hrabia, ale dowiedziałem się, że jakimś cudem udało mu się odkryć sposób na wysyłanie naszych podróżników w przyszłość bez użycia chronografu.
- Skąd o tym wszystkim wiecie? – zapytała Charlotta.
- Niedawno odwiedził mnie jeden z moich przodków. Był to Jonatan de Villiers – karneol. Gdy Falko o tym wspomniał od razu przypomniała mi się postać, którą widziałam w Smoczej Sali. – Był on najprawdopodobniej zahipnotyzowany – kontynuował – nie chciał prowadzić ze mną żadnej rozmowy. Przekazał tylko wiadomość od hrabiego i znikną.
- Dlaczego hrabia wykorzystuje podróżników? - dopytywała się Charlotta.
- To ostrzeżenie. Podczas swoich misji Gideon odkrył miejsce w którym się ukrywał. Hrabia jakoś się o tym dowiedział i zaczął nas zastraszać wiedząc jak ważni są dla nas podróżnicy.
- Wiedziałeś o wszystkim – powiedziałam szeptem do Gideona, mimo że miałam ochotę krzyczeć.
- Gwen ja nie mogłem… - zaczął się tłumaczyć ,ale nie dałam mu skończyć.
- Wiedziałeś o wszystkim i nic mi nie powiedziałeś! Jak mogłeś?! – powiedziałam ledwo tłumiąc szloch.
- Kochanie uspokój się. Porozmawiamy potem, dobrze?
- Nie mam ochoty z tobą rozmawiać. Daj mi spokój! – powiedziałam gwałtownie odsuwając się od niego.
- Nie wiemy kogo jeszcze hrabia wysłał w przyszłość  - kontynuował Falk.
- Lady Tinley – powiedziałam cicho. Oczy wszystkich zwróciły się w moim kierunku.
- Słucham Gwendolyn? – zapytał pan George.
- Podczas elapsji do 1910 roku spotkałam Lady Tinley, która powiedziała mi, że będzie wracać do 1897 roku.
- Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? – zapytał Falk.
- Myślałam, że macie wszystko zapisane w Kronikach – oznajmiłam żałując, że nie wpadłam na to wcześniej.
- A czy Lady Tinley rozmawiała z tobą? – dopytywał się pan George.
- Tak była miła jak zawsze – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czyli była nieświadoma tego, że jest wykorzystywana przez hrabiego – myślał na głos Falk. - Wysatrczy na dziś tych wszystkich informacji.  Gideonie bardzo proszę udaj się z Gwendolyn na elapsję. Chłopak skiną głową i pociągną mnie w kierunku wyjścia z sali.
- Puść mnie! – rozkazałam gdy tylko opuściliśmy pomieszczenie.
- Gwen to nie tak. Nie mogłem ci tego powiedzieć to było zadanie Loży – zaczął się tłumaczyć  Gideon.
- Ale dlaczego? Czemu dowiaduje się o wszystkim jako ostatnia? – zaczęłam głośno szlochać. Nie mogłam już dłużej zachować zimnej krwi.
- Wszystko będzie dobrze. Nie martw się poradzimy sobie z tym .
Gideon objął mnie mocno i zaczął głaskać po włosach. On zawsze wiedział jak mnie uspokoić.  Gdy szliśmy przez ciemne korytarze podziemi  nadal obejmował mnie w talii. Wzdrygnęłam się na dźwięk kroków gdzieś przed nami. Gideon odruchowo ukrył mnie za swoim ciałem. W ciemnościach zaczęła rysować się czyjaś sylwetka. Z przerażeniem wpatrywałam się w zmierzającą w naszym kierunku postać. 

Jeśli rozdział się podobał to bardzo proszę o zostawienie komentarza :).

5 komentarzy:

  1. Rozdział świetny, tylko czemu musiałam tak długo czekać...
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Kobieto dlaczego w takim momencie musiałaś przerwać ?! Kto tam się czai ?

    Dodaj jak najszybciej kolejny rozdział. Mam nadzieje ze prędko się pojawi. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytałam każdą część trylogii czasu po kilkanaście razy i nie wyobrażałam sobie, że nie będzie kolejnej części. Dziękuję Ci bardzo za to że piszesz i mega Cię podziwiam, rób to dalej bo jesteś w tym dobra i dzięki twojemu blogowi nie muszę rozstawać się z ulubionymi bohaterami.

      Usuń
  3. świetne!<3
    Chce kolejny rozdział jak najszybciej, kto jest ze mną to niech komentuje. Trzeba ją zachęcić do napisania rozdziału jak najszybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ortografia!!!
    Historia jest genialna, ale no... Błagam

    OdpowiedzUsuń